Rozdział 24 - Kłamstwa
— Nic ci nie jest? — spytał Jacek, pomagając Leonowi otrzepać się z kurzu. Nadal był w szoku, że spotkał przyjaciela w takich okolicznościach. — Nie... Wszystko w porządku — odpowiedział mu, ciągle nie rozumiejąc, co się przed chwilą wydarzyło. Tego wieczoru było zdecydowanie za dużo niezwykłych wrażeń. — Wpadłeś na mnie z takim impetem, że myślałem, że coś sobie zrobiłeś. Leon zmierzył go wzrokiem. Wciąż miał w głowie słowa Anatola. Czuł się zagubiony, a jego myśli powodowały chaos, którego chyba nie dało się poukładać. Całe życie walczył o to, by pomagać ludziom, by łapać tych, którzy łamią prawo. Chciał zmieniać świat na lepsze, a teraz nic mu nie zostało. Wiadomo, że zawieszenie może być tymczasowe, lecz w policji oznacza to, że jesteś zawodowym trupem. Nagle w tym chaosie zacząć dostrzegać nutkę racjonalności. Przypomniał sobie coś, co powiedział mu kilka dni temu Anatol. — A w zasadzie to nie miałeś być teraz w Warszawie i wrócić do...