Posty

Rozdział 25 - Imię Róży

  Substancje zawarte w marihuanie od razu rozprzestrzeniły się po organizmie. W błyskawicznym tempie, dzięki temu, że powietrze trafia bezpośrednio do krwiobiegu, przedostały się one do mózgu, w którym zaczęły swoją prace. Tego fantastycznego uczucia nie dało się opisać.    Leon jednak, smakując tego specyfiku, czuł jakiś niedosyt. Pragnął, by marihuana zawładnęła jego ciałem, lecz nic się takiego nie działo. Spoglądał tylko jak rozżarzona końcówka skręta przygasa, co oznaczało, że trzeba było ponownie się zaciągnąć.  — Wydaje mi się, że jakiś słaby dzisiaj jest ten skręt. — stwierdził w pewnym momencie.   Jacek delektował się smakiem. Z gracją oddalił od ust rękę, która trzymała jointa i delikatnie wypuścił dym z ust. Niemal od razu uśmiech zawitał na jego suchej twarzy. — To bardzo proste — odpowiedział. — Po pierwsze paliłeś niedawno. To jest narkotyk, więc ciało szybko do niego się przyzwyczaja. Po drugie Janko ma głowę do interesu. Na tygodniu sprz...

Rozdział 24 - Kłamstwa

— Nic ci nie jest? — spytał Jacek, pomagając Leonowi otrzepać się z kurzu. Nadal był w szoku, że spotkał przyjaciela w takich okolicznościach. — Nie... Wszystko w porządku — odpowiedział mu, ciągle nie rozumiejąc, co się przed chwilą wydarzyło. Tego wieczoru było zdecydowanie za dużo niezwykłych wrażeń.  — Wpadłeś na mnie z takim impetem, że myślałem, że coś sobie zrobiłeś.    Leon zmierzył go wzrokiem. Wciąż miał w głowie słowa Anatola. Czuł się zagubiony, a jego myśli powodowały chaos, którego chyba nie dało się poukładać. Całe życie walczył o to, by pomagać ludziom, by łapać tych, którzy łamią prawo. Chciał zmieniać świat na lepsze, a teraz nic mu nie zostało. Wiadomo, że zawieszenie może być tymczasowe, lecz w policji oznacza to, że jesteś zawodowym trupem.    Nagle w tym chaosie zacząć dostrzegać nutkę racjonalności. Przypomniał sobie coś, co powiedział mu kilka dni temu Anatol.  — A w zasadzie to nie miałeś być teraz w Warszawie i wrócić do...

Rozdział 23 - Prawdziwa twarz

  Gdy Karolina wychodziła z wozu, na zewnątrz przestał już padać deszcz. Chmury, które jeszcze przed chwilą spowijały cały Lublin, teraz przeganiał nieprzyjemny wiatr, wiejący z zachodu. Zrobiło się bardzo chłodno, szczególnie, że każdy miał przemoczone ubrania i był narażony na przeziębienie. — Karol?! — krzyknęła, gdy zobaczyła chłopaka, krążącego przy wejściu do namiotu od strony kulis.    Ten lekko się przestraszył. Niemal natychmiast podbiegł do dziewczyny. — Co tam? — odpowiedział drżącym głosem.    Ta poklepała go po ramieniu. Zrobiła to, aby bardziej dodać otuchy sobie niż jemu. — Nic strasznego. Komendant kazał Ci przekazać, że zastąpisz Leona. Czyli jednym słowem: awansowałeś. Gratuluje.   Karol nie mógł uwierzyć w słowa koleżanki. Jego największym marzeniem zawsze było zostać prawdziwym policjantem i prowadzić normalne śledztwo, nie tylko z perspektywy technika. Togo motywowało, gdy kilkanaście lat temu zapisywał si do szkoły po...

Rozdział 22 - Niewinność

— I są jakieś ślady na tej kredce? — spytała Karolina grubego technika, który oświetlał przedmiot specjalną lampą.  — Coś się na pewno znajdzie — odpowiedział.   Dziewczyna niecierpliwiła się, gdyż jej partner długo nie wracał. Miał na chwilę podejść do Anatola i wrócić tu, by ustalić z nią dalsze kroki. Sama nie wiedziała do końca, co należy zrobić.  — Trzeba sprawdzić wszystkie ślady w tym pokoju i porównać z tymi w systemie.   Powiedziała to bardzo stanowczo, lecz w jej głosie dało się wyczuć bezradność. Zawsze tylko udawała twardą osobę. W środku jednak jej obraz był zupełnie odwrotny. Wiązało się to z pewnym niegroźnym, jak się potem okazało,  zdarzeniem, które przytrafiło jej się w dzieciństwie.    Pewnego razu wraz z rodzicami wyjechała do babci na wieś. Miała wtedy sześć lat i było to dla niej ogromne przeżycie. Jak to dziecko uwielbiała biegać, zaglądać w każdy kąt i dokuczać starszym, by po jakimś czasie zasnąć beztrosko na najbliż...

Rozdział 21 - Grzmot

  Droga z powrotem na scenę strasznie dłużyła się Leonowi. Wychodząc z wozu, tym razem nie przykrył głowy marynarką. Przeszedł w stronę kulis, a krople deszczu spływały mu po twarzy. Marzył w tym momencie, aby ten deszcz zmył z niego wszystkie podejrzenia, wszystko to, co mogło go pogrążyć. Przeczuwał jednak najgorsze, przypominając sobie widok Anatola rozmawiającego z dwoma znajomymi facetami.   Nadal nie mógł się pogodzić z tym, co dzieje się w jego otoczeniu. Zawsze starał się żyć tak, by nikt nic nie miał mu do zarzucenia. W dzieciństwie, gdy jego brata już nie było, wracając ze szkoły zamykał się w swoim pokoju. Bał się surowego spojrzenia matki, które przyprawiało go zawsze o dreszcze. Musiał się pilnować, gdyż za każdą błahostkę był boleśnie karany. Dlatego nie chciał jej wchodzić w drogę i spędzał jak najwięcej czasu w odosobnieniu, czytając książki lub też bawiąc się klockami lego.   W czasach, gdy przebywał w szkole policyjnej, nie imprezował tak, jak mogło...