Prolog
Ciemność od zawsze kojarzona jest z tym, co złe. Wszystko, co nabiera ciemnego koloru traci wartość, a zyskuje miano wygnańca, czy też lepiej - ofiary. Z tym nie można wygrać.
To samo tyczy się Mroku. Gasząc światło, czy przymykając oczy, zapraszaliśmy go i przystawaliśmy na to, by mógł sobie spokojnie działać. Złudne myślenie, że jest on tym samym, co ciemność, gubiło przez wieki liczne narody. Rodziło się więc pytanie: czy bojąc się ciemności, to boimy się też mroku? Jednak nikt jeszcze na nie tak naprawdę nie odpowiedział.
Byli tacy, co uważali Mrok za swojego przyjaciela, a ciemność za swój dom. Tak było w przypadku tego chłopaka, który nazywał się Cień. Noc zawładnęła już miastem, a On leżał w swoim łóżku i próbował zasnąć. Gdy zegar oznajmił, że za godzinę będzie północ, ktoś otworzył drzwi do jego mieszkania.
- Kim jesteś?! - zawołał, stając przed postacią w czarnym kapturze, która rozgościła się już w salonie.
- Nie poznajesz mnie?
Po tych słowach postać ściągnęła kaptur i odsłoniła swoją męską, znajomą twarz.
- Witaj Mistrzu - ukłonił się chłopak - czego oczekujesz?
Mężczyzna podszedł do okna. Ujrzał tam Zamek, który górował nad horyzontem, a nad nim rozgwieżdżone niebo.
- Lublin jest taki piękny nocą. Może masz ochotę na spacer? - spytał.
Po chwili szli już w kierunku Podwala. Zeszli po ogromnych schodach i znaleźli się przy rzędzie gazowych latarni, które dawały słabe oświetlenie.
- Pamiętasz - zaczął Mistrz - jak mówiłem kiedyś, że ludzie zostali stworzeni do wyższych celów?
Uczeń kiwnął głową.
- Tak, lecz przespaliśmy ten moment, gdy mogliśmy zawładnąć światem.
Mistrz zrobił kilka kroków do przodu. Spojrzał na ścianę, na której odbijała się jego sylwetka.
- A co jeśli nadal mamy szansę na sukces? - powiedział.
Chłopak zaczął myśleć. Zaintrygowały go lampy, które wisiały nad jego głową. Nie mógł jednak znaleźć odpowiedzi na pytanie Mistrza, a gdy cisza trwała za długo, to on sam postanowił odpowiedzieć na swoje pytanie.
- Za sto lat, w dwa tysiące dziewiętnastym roku wszystko się zmieni. A wiesz czemu? Bo ludzie zaczną poświęcać najdroższe im rzeczy.
W tym momencie na szyi chłopaka pojawił się cienki pasek, który z każdą chwilą zaciskał się co raz mocniej. Następnie jego oczy ujrzały mrok, jak się okazało, po raz ostatni. Gdy jego dusza oddzieliła się już od ciała i uniosła ponad lubelskie kamienice, można było usłyszeć cichy śpiew, a leciał on następująco: „cień się mrokom nie opiera".
Po przeczytaniu nasuwa mi się pytanie czy przed publikacją czytałeś tekst jeszcze raz? Pojawiło się sporo literówek, powtórzeń i błędów stylistycznych. W niektórych miejscach składnia zdań jest, no, brzydka po prostu.
OdpowiedzUsuńTaka mała rada. Przeczytaj prolog jeszcze raz, najlepiej na głos i posłuchaj co tam nie pasuje, co zgrzyta.
Aha, i jak dla mnie troszkę za krótkie to wprowadzenie :)
Zapowiada się dość ciekawie, w wolnej chwili przeczytam posty, z rozdziałami.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, jednak dla mnie trochę za krótki ten prolog :-)
OdpowiedzUsuńTo może być coś ciekawego, jednak przydałoby się trochę więcej treści w prologu, trochę za mało wprowadza w to o czym będzie dalszą część. ;)
OdpowiedzUsuńRobi się bardzo ciekawie 😁
OdpowiedzUsuńProszę czytać dalej 😁
UsuńJak dla mnie, to ciekawy początek czegoś obiecującego :) Widziałam, że są już dalsze części, więc chętnie zapoznam się z nimi :)
OdpowiedzUsuńZapraszam!
UsuńZobaczymy co dalej. Ja bym dodała trochę dramatyzmu. Dobrze to robi na początek kryminału. Przeskakuje na rozdział 1 :)
OdpowiedzUsuń