Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

Rozdział 5 - Trup

                     Leon nie zabawił długo w domu. Ogarnął tylko włosy, które sterczały w każdym kierunku oraz przemył zmęczoną twarz. Z szafki wyciągnął nowe dżinsowe spodnie i czerwony sweter.   Już chciał wychodzić, lecz nie wziął torby, w której nosił potrzebne dla niego rzeczy. Przypomniał sobie, że odkładał ją obok łóżka. Wrócił się do sypialni, a torba rzeczywiście była tam, gdzie miała być. Tylko kartki z powieścią wysypały się z niej na podłogę. Leon odsunął je dłonią, po czym wziął to, po co przyszedł pod pachę i udał się w kierunku drzwi.   Po wyjściu wyciągnął swój telefon, by sprawdzić, która godzina. Akurat cyfry na wyświetlaczu przeskoczyły na 9. O tej porze na Lipowej ruch był spory, jednak godziny szczyty już przeminęły.   Leon odpalił jednego papierosa i zaczął kierować się w stronę parkingu, który znajdował się z tyłu bloku. Idąc mijał wielu ludzi, którzy pędzili za swoimi sprawami, w ogól...

Rozdział 4 - Początek

              Świat stoi od wielu lat i tak naprawdę to nic nowego w nim się nie dzieje. Cała rzeczywistość sterowana jest odgórnie, a my nie mamy wpływu nawet na to, kiedy się obudzimy. Świat to wielki dom zbudowany z klocków lego i chyba ktoś przestał już nim się bawić, wymieniać klocki na lepsze, budować kolejne   budowle.   Leon poruszał się w tym domku jak we mgle. - Nigdy nic nie osiągniesz - wmawiała mu mama, gdy miał 15 lat. Mówiła tak, bo od dawna już miała złamane serce, a on słuchał jednocześnie podziwiając jej długie, kasztanowe włosy.   Leon nie był jedynakiem. Jego brat, Wiktor, był od niego starszy o 9 lat. Łączyła ich specyficzna więź. Wiktor pomagał Leonowi prawie we wszystkim, często też nim się opiekował.   Gdy wybuchł stan wojenny w grudniu 1981 roku, Wiktor był studentem UMCS. Często w rozmowach z nim dało się wyczuć chęć walki z panującym systemem. Krzepiony doniesieniami z innych miast, gdzie stud...

Rozdział 3 - Wyzwanie

   Ta noc była niezwykle pogodna. Nawet w mieście, gdzie zazwyczaj to uniemożliwiają lampy, dokładnie było widać mrugające gwiazdy. A samo niebo dodatkowo rozświetlał księżyc, który nie wahał się pokazać całego swojego oblicza. -Co tak długo? - zapytał Leon Anatola wychodzęco właśnie z monopolowego. Niósł w dłoniach trzy butelki z piwem. Impreza musiała przecież trwać dalej.  -Kolejka się zrobiła mój drogi - odpowiedział wręczając mu dobrze schłodzonego Żywca - Gdzie Jacek?   Leon rozejrzał się dookoła jednak go nie dostrzegł. Po chwili przypomniał sobie coś. Jego mózg przez alkohol nie działał już na najwyższych obrotach. -Mówił, że idzie zadzwonić i że za chwilę będzie.   Anatol wzruszył ramionami. Odstawił butelkę przeznaczoną dla Jacka na ziemię, a z tylnej kieszeni spodni wyciągnął pęk kluczy. Do kółeczka, które je wszystkie trzymało miał doczepiony mały otwierasz do piwa. Podał go najpierw Leonowi, a gdy on już z niego skorzystał, sam otworzył s...

Rozdział 2 - Obrzęd

               - Nareszcie! - wykrzyczał Komendant otwierając wielkie drzwi, na których wisiała mosiężna kołatka z elegancko zdobioną rączką - Cieszę się, że jesteś.   Po tych słowach specyficznym gestem ręki zaprosił Leona do środka. - Też się cieszę, Anatolu - odpowiedział serdecznie. Wytarł buty w wycieraczkę i wszedł do środka, a gospodarz zamknął za nim drzwi - przyda mi się trochę rozrywki.   Anatol prowadził gościa szerokim korytarzem, w którym panował lekki mrok, ze względu na jedną małą lampkę, która dawała słabe oświetlenie. Stała na małej szafeczki, przy prawej ścianie korytarza. No a wieczór za oknem już dawno przemienił się w ciemną noc. - Więc co tam u Ciebie słychać? - spytał gospodarz skręcając właśnie do kuchni.   Leon nie czuł się tu nieswojo. Często bywał w tym domu, gdyż znał Anatola jeszcze z czasów pobytu w szkole policyjnej. Bardzo dobrze przyjaźnił się z nim i najwidoczniej los chciał ciągle...